Przejdź do głównej zawartości

Dermacol Make Up Cover- mój Photoshop

Mogę powiedzieć, że swoje pierwsze opakowanie Dermacolu mam już za sobą. Została tylko marna resztka na dnie mojego plastikowego słoiczka, do którego musiałam przełożyć produkt z oryginalnego opakowania. Te z Was, które używały Dermacolu napewno wiedzą, że metalowa 30 gramowa tubka jest bardzo nietrwała. Farba zaczyna schodzić, pęka po bokach powodując wydostawanie się produktu każdą możliwą dziurą. Opakowanie jest największym minusem tego produktu!


Używam odcienia 215 jednak chciałabym podkreślić, że nie jest on tak ciemny jak na powyższym zdjęciu (w stan oskarżenia należy postawić kiepskie oświetlenie)



Jaki w końcu jest ten słynny Dermacol? Zdecydowanie jest to produkt, od którego można się uzależnić. Uzyskując tak mocne krycie nie potrafię powrócić do normalnych podkładów. Niestety Dermacolem można bardzo łatwo zrobić sobie 'krzywdę' poprzez zaaplikowanie zbyt dużej ilości produktu na twarz przez co będziemy wyglądały jak po tapetowaniu się, a nie malowaniu o.O

Czego możemy dowiedzieć się od producenta?
(źrodło-http://www.dermacol.cz)
Ekstremalnie kryjący Make Up Cover był jednym z pierwszych podkładów tego typu w Europie i na świecie. Jego receptura powstała na potrzeby profesjonalnych wizażystów pracujących w praskim filmowym studio Barrandov, później sprzedana do Hollywood.
Zawiera 50% pigmentu, można go używać na całą twarz i ciało. Jest wodoodporny i nie zawiera konserwantów.  Zapewnia ochronę przed intensywnym promieniowaniem UV (SPF 30) i szkodliwym wpływem środowiska.



Konsystencja: 
Dermacol jest bardzo gęsty, dość mocno 'zbity' i nie wyobrażam sobie żeby można było nakładać go inaczej niż palcami. Wyjątkami są sytuacje, w których używamy go jako korektora- wtedy oczywiście można użyć małego pędzelka lub gdy mieszamy go z innym podkładem lub kremem. Staram się nałożyć Dermacol na poszczególne partie twarzy i odczekać chwilę, że trochę rozgrzeje się pod wpływem ciepła mojej skóry- w przeciwnym razie rozprowadzanie go sprawia trudność.

Krycie:
Podkład jest mocno napigmentowany i zapewnia ekstremalne krycie. Po użyciu Dermacolu popękane naczynka, zaczerwienienia i niedoskonałości nie będą widoczne. Doskonale zakryje również ciemne cienie pod oczami jednak muszę Was ostrzec, że niestety zbiera sie w załamaniach, przez co podkreśla również zmarszczki.

Jak widać powyżej grubsza warstwa dermacolu potrafiłaby w jakimś stopniu zakryć tatuaż. Oczywiście nie do tego celu go używam, zrobiłam to zdjęcie żeby pokazać Wam mniej więcej jak mocne może być jego krycie. 


Wydajność:
Przy prawie codziennym użyciu i nakładaniu na całą twarz jedno opakowanie Dermacolu starczyło mi na 5 miesiecy! Wszystko dzięki temu, że już mała ilość produktu dobrze maskuje niedoskonałości.

Dostępność:
W Polsce do kupienia w mniejszych sklepach drogeryjnych lub na Allegro. Oczywiście zawsze możemy się w niego zaopatrzyć podczas weekendowego wypadu do Czech lub Słowacji :)
Niestety w żadnym angielskim sklepie nie spotkałam się z Dermacolem, dostępny jest jedynie na ebay w cenie ok. 11 funtów + koszt przesyłki.

Skład:
(źródło wizaż)
Skład: /kolor 210/: Cl 77891, Parrafinum Liquidum, Paraffin, Cera Microcristallina, Petrolatum, Alumina, Glyceryl Stearate, Silica Silytate, Parfum, +/- Cl 77492, Cl77421, Cl77499 (17.02.2010).
Niestety niektóre dziewczyny zauważyły, że Dermacol zapychał pory i powodował pojawienie się nowych 'niespodzianek'. Ja u siebie na szczęście niczego takiego nie zaobserowałam.

Dostępne odcienie:
Na czeskiej stronie Dermacolu przedstawionych jest aż 14 odcieni, jednak zauważyłam, że na Allegro nie wszystkie są dostępne. Muszę powiedzieć, że najlepiej jednak wybrać się do drogerii, gdzie można samemu zobaczyć jak wyglądają odcienie, ponieważ ciężko jest dobrać kolor podkładu na podstawie zdjęć i opisów.



Na koniec chciałam Wam poradzić, aby jako wykończenia użyć sypkiego pudru transparentnego, dzieki któremu efekt będzie bardziej naturalny. Moim zdaniem po użyciu samego Dermacolu cała twarz mnie nieestetycznie się świeci i wygląda się jak figura woskowa.

               

Zdjęcie robione jakiś czas temu na potrzeby mojego pierwszego posta o Dermacolu.
Jeśli chcecie zobaczyć więcej fotek zapraszam *TUTAJ*



Komentarze

  1. Zastanawiałam się nad Dermacolem bo świetnie kryje i ma jasne kolory, ale słyszałam ze okropnie zapycha i to mnie powstrzymało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to jest sprawą dość indywidualną- dla mnie Dermacol to wybawienie (nie zapychające na szczęście) :)

      Usuń
  2. Jest świetny....ale niestety u mnie pojawiają się po nim niemiłe niespodzianki. Tak czy inaczej- świetnie kryje i jest mega wydajny, a to duży plus :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja teraz robię do niego drugie podejście. W trakcie pierwszego faktycznie mnie zapychał i powodował jeszcze więcej wyprysków -.-
    odstawiłam go na kilka miesięcy i ponownie używam. I już nie zapycha :D a kryje fantastycznie! Należy tylko pamiętać o dokładnym zmyciu go.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miałam go ale może się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiś czas temu kupiłam sobie ten podkład,ale z racji zakupu na internecie - nie do końca trafiłam z kolorem,ale...
    Będę go używała,jako korektora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam dermacol na szczególne okazje lub przy większym wysypie wymieszany z czymś lżejszym. Karola

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy o nim nie slyszalam, ale kryje pieknie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, widziałam już Twój wcześniejszy post, no krycie ma niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurcze O_O Super efekt! Na prawdę jestem zachwycona! Boję się tylko zmieniać podkład, żeby nie narobił mi bidy :D
    W ogóle a prawdę fajny blog, więc pozwól, że nominuję Cię do Liebster Award. Jeśli masz chęć wziąć w tym udział to zerknij na mojego bloga, by uzyskać więcej informacji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wow! jestem pod wrażeniem krycia

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, bo nie mogę znaleźć Twojego maila :) Jesteś w Google+ ? U mnie w obserwatorach właśnie tak widniejesz i np. kiedy tam na Ciebie klikam to mi wyskakuje, że nic mi nie udostępniasz, a kiedy dodajesz komentarze i klikam na Twój profil to wygląda normalnie, jest lista blogów itd. I nie wiem o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. co do konsumpcjonizmu - świetnie to ujęłaś! ja swoje książki zamówiłam na Wyspach - jedną na ebay a drugą z księgarni font :D

    OdpowiedzUsuń
  13. ja kupiłam sobie tester tego podkładu.

    mam go w kolorze 208.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ania doradź mi koniecznie
    czy ten kolor 215 będzie pasował do bladej cery?
    ma trądzik podobnie jak ty
    mam wrażenie że on po rozsmarowaniu nie jest taki ciemny
    nie mogę się zdecydować czy zakupić 210 czy 215

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu jeśli masz bardzo jasną cerę to wydaje mi się, że najbardziej odpowiedni mogłby być odcień 208. Ale tak naprawdę ciężko jest sobie dobrać coś na podstawie obrazka. Nie masz możliwości podejścia do drogerii i sprawdzenia testerów? Dermacol jest dostępny w małych, osiedlowych drogeriach.

      Usuń
    2. nie przepadam za najjasniejszymi odcieniami bo ma piegi i one jakos tak wybladzaja mnie dodatkowo, niestety u nas w drogeriach to nie uswiadczylam dermacolu :/
      eh a mam jeszcze pytanie bez pudru matujcego to po samym dermacolu sie swieci buzia?

      ps. przepraszam za brak polskich znakow ale cos mi odmawia przegladarka...

      Usuń
    3. Bardzo, nie wyobrażam sobie nie przypudrowania twarzy po użyciu Dermacolu. A teraz, gdy robi się coraz cieplej nie używam go na całą twarz tylko jako korektora w krytycznych miejscach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych